Wydaje mi się dość dziwne, że do aktualizacji aplikacji na Androida (a nawet iOS) pobierana jest cała aplikacja zamiast samych „Aktualizacji”.
Uważam to za dziwne, ponieważ w systemie Windows podczas aktualizacji aplikacji pobierane są tylko pliki aktualizacji - nie cała aplikacja - co jest bardziej praktyczne, ponieważ oszczędza zarówno czas, jak i zużycie danych.
Wydawałoby się to trywialne dla większości, ale kiedy trzeba pobrać ogromną aplikację tylko dla drobnego dodania funkcji / naprawy błędu, staje się ona prawdziwą PITA.
Czy ktoś ma wyjaśnienie, dlaczego ten model został wdrożony?