Chcę utworzyć dokument PDF za pomocą Dokumentów / Dysku Google, który zawiera linki, ale bez klikania tych linków przez Google.
Pobieranie dokumentu z Dysku Google ( File
> Download as
) w dowolnym innym formacie (docx, odt, rtf, txt, html) zachowuje się zgodnie z oczekiwaniami: jeśli wstawię link do http://cnn.com , link w pobranym dokumencie to http : //cnn.com .
Pobieranie jako PDF zmienia link do dodania śledzenia Google: http://cnn.com staje się http://www.google.com/url?q=http%3A%2F%2Fcnn.com&sa=D&sntz=1&usg= < tracking_token > , który wyświetla „Przekierowanie do http://cnn.com ”, a następnie przesyła dalej. Zakładam, że Google robi to, aby śledzić zachowanie użytkowników. To nie jest tak, że bezpośredni link nie działałby z jakiegoś powodu technicznego.
Google robi to samo w przypadku linków w publicznie widocznych (ale nieedytowalnych) dokumentach na Dysku Google, takich jak ten . 1 Choć wciąż jest to niesmaczne, wydaje się mniej nieznośne, ponieważ nadal przechowują dokument, a ich obecność jest oczywista dla każdego widza. Jeśli jestem na stronie w domenie google.com, nic dziwnego, że śledzą linki z tej strony. Jeśli patrzę na plik PDF od mojej cioci Louise 2 z linkiem do filmu na vimeo.com o śmiesznych kotach, 3 nie oczekuję, że kliknięcie tego linku w jakikolwiek sposób zaangażuje Google. 4
Spróbuj pobrać ten dokument w formacie innym niż PDF i zwróć uwagę, w jaki sposób linki są teraz bezpośrednie, zamiast przechodzić przez Google. Czy to przypadek, że dzieje się tak tylko w przypadku formatu, który jest najtrudniejszy do edycji po pobraniu?
Więc po tym, jak zrobiłem się gorący i zaniepokojony, czy właśnie przegapiłem opcję w preferencjach Dokumentów, która wyłącza tę funkcję?
Czy istnieje prosty sposób na wyłączenie tego śledzenia?
Niektóre słabe rozwiązania, które chcę poprawić:
- Pobieranie w innym formacie i konwersja do formatu PDF.
→ Odrzucony za zniszczenie formatowania. - Ręcznie edytuj plik PDF, aby naprawić łącza.
→ Odrzucony, ponieważ ... fuj. (Chociaż zautomatyzowanie tego byłoby dobrym rozwiązaniem). - Zaakceptowanie faktu, że Google wie dosłownie wszystko, co robię online, i że jest to tak ezoteryczna rzecz, że nie ma co się o to martwić.
→ :-(
1. Nie mój dokument, tylko pierwszy publiczny, który znalazłem.
2. Nie jej prawdziwe imię.
3. Ciocia Louise tylko częściowo zaakceptowała współczesny świat. Używa e-maila, ale tylko do wysyłania kopii PDF listów, które napisała.
4. Z wyjątkiem tego, że w praktyce wideo będzie na YouTube, a Google będzie wiedział, na co patrzę, niezależnie od tego.