Od jakiegoś czasu skonfigurowałem oprogramowanie antywirusowe w systemach w mojej sieci, aby skanować pliki tylko podczas zapisu, a nie do odczytu, oprócz zwykłego pełnego skanowania przez noc.
Opieram to na założeniu, że aby złośliwe oprogramowanie istniało na dysku, musi być tam zapisane, więc ponowne skanowanie przy każdym czytaniu jest marnotrawstwem zasobów.
Uwaga: niniejszych zasad nie stosuje się do dysków wymiennych.
Czy jest coś znaczącego, co pomijam w tym podejściu? Nie szukam opinii, a raczej sposobów obejścia takiej ochrony, których nie rozważałem.