Często widzę, że autorzy oceniają model „logarytmicznej różnicy”, np
Zgadzam się, że właściwe jest odniesienie do zmiany procentowej podczas gdy to .
Różnica logów jest jednak przybliżeniem i wydaje się, że równie dobrze można oszacować model bez transformacji logów, np
Ponadto stopa wzrostu precyzyjnie opisałaby zmianę procentową, podczas gdy różnica logarytmiczna przybliżałaby jedynie zmianę procentową.
Odkryłem jednak, że podejście polegające na różnicy dzienników jest używane znacznie częściej. W rzeczywistości, stosując tempo wzrostu wydaje się równie odpowiednio do adresu stacjonarności jak przy pierwszej różnicy. W rzeczywistości odkryłem, że prognozowanie staje się stronnicze (czasami nazywane w literaturze problemem retransformacji) podczas przekształcania zmiennej log z powrotem na dane poziomu.
Jakie są zalety korzystania z różnicy logów w porównaniu do tempa wzrostu? Czy są jakieś nieodłączne problemy z transformacją stopy wzrostu? Zgaduję, że coś mi umknęło, w przeciwnym razie częstsze stosowanie tego podejścia wydawałoby się oczywiste.