Jestem zainteresowany używaniem spinningu (grupa stacjonarnych rowerów) w ramach planu treningów długodystansowych (od półmaratonu do ultra maratonu). Typowe plany obejmują prowadzenie co najmniej 4 dni / tydzień i tygodniowy przebieg od 20 do 50 mil (lub więcej). Skończyłem już maratony bez kolarstwa (lub wielu treningów krzyżowych), ale chcę dodatkową korzyść, która towarzyszy treningowi krzyżowemu w dni wolne od biegania (unikanie kontuzji i dodawanie zabawy to także czynniki motywujące).
Trzeba przyznać, że jestem łatwiejszy / trudniejszy na podstawie odczuć, nie kręcę dnia długiego / wolnego biegu i że istnieją codzienne zmiany (np. Instruktor i ich plan dnia, rower sam, itp.).
Zastanawiam się, jak wybrać odpowiedni poziom intensywności i czy bardziej korzystne jest skupienie się na kadencji (prędkości) lub oporze. A może główną zaletą jest losowy charakter tej formy treningu krzyżowego? (Myślę, że jest to podobne do stylu treningu fartlek.) Wreszcie zajęcia trwają 1 godzinę - czy mądrze jest pozwolić, aby ten typ treningu rzeczywiście zastąpił trochę biegania? tj. co tydzień pozwól N godzinom wirowania zmniejszyć bieg o N godzin (do pewnego punktu).