Poprzednia generacja gwiazd słynie z tego, że powstały wszystkie cięższe pierwiastki (aż do żelaza?) W Układzie Słonecznym. Z tego powodu duża część masy Układu Słonecznego składa się z węgla, krzemu, żelaza i tym podobnych. Ale w środku i tylko w środku znajduje się gwiazda, w której prawdopodobnie nie ma ciężkich elementów. Jak to możliwe? Czy mylę się co do faktycznych stężeń masy, czy rzeczywiście występuje nierównowaga, tj. Czy rozkład pierwiastków jest naprawdę lżejszy w kierunku środka układu słonecznego? Zakładam, że poprzednia generacja gwiazd właśnie zakończyła się mniej więcej jednolitą chmurą szczątków, z której powstał układ słoneczny. Ale jeśli tak, to dlaczego nie istnieją układy gwiezdne, w których gwiazda ma bardzo inny skład i jest rodzajem rozpryskującego, brudnego urządzenia do syntezy jądrowej (mam na myśli metaforycznie)?