Czy jest możliwe (choć mało prawdopodobne), aby meteoryt tęsknił za Ziemią tak wąsko i pod tak płaskim kątem, że dostałby się do atmosfery, pokonałby kilka (dziesiątki, setki, tysiące?) Kilometrów, zbliżając się tak blisko, jak kilka kilometrów do ziemi, nie uderzając niczego i a potem opuścić atmosferę bez żadnych znaczeń, pozostawiając miliony ludzi wpatrujących się agape w niebo?
Czy też grawitacja i tarcie powietrzne zapobiegają temu, uniemożliwiając tak płaską trajektorię lub spowalniając meteoryt na tyle, aby spadł na ziemię?