Mam dysk Seagate FreeAgent Go z opcjonalną stacją dokującą. Używam go do przechowywania plików, do których nie mam dostępu regularnie, oraz jako miejsce do „szybkich kopii zapasowych” rzeczy takich jak moja biblioteka bez papieru lub mój katalog Lightroom. Dziś rano na pulpicie zobaczyłem komunikat (nie wyłączyłem się), że nie udało mi się go prawidłowo wysunąć.
Teraz nie można go zamontować.
Jeśli ucieknę
diskutil list
wcale się nie pokazuje. Nie ma tam Kropka.
Jednak w profilu systemowym pokazuje się pod USB, ale nie pod pamięcią.
Dobrze. Więc pomyślałem, że mój popęd umiera. Jeśli podłączę go do innego komputera, działa idealnie. W rzeczywistości podłączyłem go do Surface RT wszystkich rzeczy i byłem w stanie czytać i pisać bez problemu. Działa również na innym komputerze Mac (MBP 10.10.3). Wracam do mojego iMaca z 10.10.3 i nic - to tak, jakby nie istniała dawka.
Oto kicker: Mam inny dysk FreeAgent Go, dokładnie taki sam model i rozmiar jak ten, który nie działa, a jeśli podłączę go do dokładnie tego samego doku, to działa.
Sprawdziłem dzienniki konsoli i jedyne, co pojawia się po podłączeniu uszkodzonego dysku, to komunikat o błędzie
Identyfikator USBMSC (nieunikalny): 0x00000000 0xbc2 0x2100 0x0, 2
Usunąłem wszystkie dyski USB, wykonałem ciepły restart, zimny restart, a nawet restart w trybie awaryjnym: bez radości.
Wszystko, czego szukałem, wiąże się z brakiem możliwości rozruchu, a poprawką jest naprawa dysku za pomocą konsoli odzyskiwania. To nie mój problem. Mogę dobrze uruchomić. Po prostu nie mogę odczytać tego dysku twardego USB.
Ktoś jeszcze na to wpadł?