Dziś rano spędziłem kilka godzin, próbując skonfigurować Railsy na nowej instancji Ubuntu i zauważyłem, że proces jest niesamowicie bardziej skomplikowany niż w systemie Windows. W systemie Windows przechodzę do rubyinstaller.org, uruchamiam plik wykonywalny (byłem szczególnie zainteresowany wersją 1.9.2-p180), a następnie odpowiednio dostosowuję ścieżkę systemową. Railsy również nie wymagają żadnych dodatkowych kroków, mogę sklonować repozytorium git i zacząć się rozkręcać.
Na Ubuntu musiałem zainstalować RVM (co mogłem zrobić również dla systemu Windows), zainstalować wymagania wstępne, które są wymienione, mieć apt-get fail, ponieważ kilka z tych pakietów nie było już dostępnych. Potem w końcu pobiegłem rvm installtylko po to, aby dowiedzieć się, że make nie zadziała, więc musiałem ręcznie skomentować kilka zależności na openssl z jednego z plików .c i odbudować go, a następnie ostatecznie zainstalować. Rails wciąż był daleki od ukończenia, więc musiałem zainstalować kolejną grupę wymagań wstępnych, edytować jakiś dodatkowy plik w źródle Ruby i go wykonać, a potem mogłem wreszcie rails consolezacząć.
Czy to całkiem normalne? Czy powinienem raczej oczekiwać, że wszystko zajmie kilka dodatkowych godzin na Ubuntu, jeśli zamierzam tworzyć aplikacje Railsowe? Musiałem skonsultować co najmniej 3-4 przewodniki dla 11.04 i co najmniej 5 różnych wpisów przepełnienia stosu, aby uruchomić to, wydaje mi się to bardzo traumatycznym doświadczeniem użytkownika.