Ostatnio próbowałem złapać lot z londyńskiego lotniska na Ryanair.
Przyjechałem do recepcji odlotów 25 minut przed lotem, o godz. 11.35 - mój bilet został zeskanowany. Następnie przeszedłem kontrolę bezpieczeństwa i szybko pobiegłem z hali odlotów do bramy.
Nic dziwnego, że spóźniłem się na samolot, przybywając do bramki 10 minut przed startem, 11.50 rano - pasażerowie wsiedli na pokład, a samolot kołował na pas startowy.
Trzymano mnie przy bramie przez godzinę, zanim personel w końcu towarzyszył mi od miejsca odlotów do punktu informacyjnego.
Przekazałem kasie w punkcie informacyjnym opłatę za transfer w wysokości stu dziesięciu funtów.
Oto sedno mojego postu:
Po tym, jak szczegóły mojej płatności zostały wprowadzone do komputera przez kasjera, kasjer odpowiedział na telefon, w którym stwierdził, że „powinna uiścić opłatę, gdy dotarła do bramki o godzinie 12.10”.
Wygląda na to, że osoba dzwoniąca kwestionuje konieczność zapłaty z urzędnikiem, ponieważ zostałem zarejestrowany przylotu o godzinie 11.35, gdzie zeskanowano mój bilet na pokład.
Dotarłem do bramy 10 minut przed południem. Istnieje 20 minutowa różnica między tym czasem a żądaniem urzędnika biletowego o godz. 12.10. Wystarczająca różnica czasu, aby przewoźnik budżetowy obciążył mnie pełnym kosztem przeniesienia.
Niedrogie linie lotnicze skorzystały na błędzie, że pomyślałem, że dotarłem do bramki o 12.10, a nie przed 12:00.
Moje pytanie brzmi:
Jeśli znów znajdę się w podobnej trudności, jakie jest najlepsze podejście do zakwestionowania budżetowej linii lotniczej w kwestii spornego czasu, kiedy dotarłem do bramki? Czy mogłem zachęcić personel bramy do poparcia mojego roszczenia?