Obywatel USA odwiedza Wielką Brytanię 4 lub 5 razy w roku z powodów osobistych lub biznesowych. Jest zmęczony tą samą procedurą wypełniania karty lądowania i czekania w kolejce na rozmowę o lądowaniu. Nie chce tego więcej robić. Mówi, że procedura jest w jego przypadku bezsensownym znęcaniem się i może z tego powodu ograniczyć jego wizyty.
Czy jest jakiś sposób na ulgę?