Lecę wiosną z rodziną do Europy, która jest moją żoną, ja i dwójką dzieci (będzie 2 i prawie 4). Lecimy Lufthansą, takimi lotami:
Do Europy: 21:30 (UTC-6) -> 14:30 (UTC + 1) transatlantycki, międzylądowanie, przeskok 17:00 -> 17:30 do miejsca docelowego
(zostań 1 tydzień)
Z Europy: 8:00 -> 8:30 (UTC + 1) przeskok, następnie 10:00 rano (UTC + 1) -> 12:00 (UTC-6) transatlantycki.
Nasze dzieci śpią od umiarkowanych do ubogich, ale podczas lotów krajowych poradziły sobie ze snem w nocy. Czy powinniśmy spróbować zmienić ich harmonogram snu, aby spali w innym czasie niż normalnie (np. Nieco później lub wcześniej), czy też pozwolić im spać pierwszą część lotu (do Europy) transatlantyckiego, tak jak zwykle? A w przypadku lotu powrotnego, który jest w sobotę (więc mamy dzień odpoczynku przed powrotem do przedszkola / itp.), To samo - czy powinni spać normalnie poprzedniej nocy, czy też powinniśmy spróbować zabrać ich do łóżka ” późno ”(co jest dla nas bardzo łatwe), aby być bliżej amerykańskiego harmonogramu snu (i spać w części lotu?)
Jesteśmy częściowo zaniepokojeni nie tylko harmonogramem snu i regulacją strefy czasowej, ale także spaniem w samolocie - są w trudnym wieku na długie loty, a 10 godzin w samolocie wydaje się trudne. Obaj są chłopcami i obaj są bardzo aktywni, więc będą chcieli się dużo poruszać. Czy to problem (dotyczy A-340 i prawdopodobnie w środkowym rzędzie jest nas czterech)? Podczas lotów krajowych zwykle nie zaleca się poruszania się (nawet długie 3-4 godziny) na podstawie naszych wcześniejszych doświadczeń.
Sami zapewne postaramy się skąpić podczas snu podczas lotu, aby po przylocie być bliżej europejskiego modelu.