Absolutnie. Chociaż czasem możesz mieć czas na sprawdzenie, często nie. Z roztargnieniem przybyłem za granicę, nie ucząc się „proszę” i „dziękuję”, i zauważyłem, że to naprawiłem i odpowiednio je zastosowałem, że wszyscy byli dla mnie milsi, zarówno nieznajomi, jak i ludzie, z którymi miałem kontakt. To robi różnicę.
Zalecam, aby nauczyć się następujących rzeczy przed wyjazdem:
- proszę, dziękuję, cześć, pomoc, tak, nie (i gesty na tak i nie też)
- co mówią w tym kraju, aby zadzwonić do ludzi z linii (np. „Dalej!” w wielu krajach anglojęzycznych)
- nazwy produktów, które szczególnie lubisz lub (co ważniejsze) nie możesz jeść
Powinieneś być w stanie zarówno powiedzieć, jak i usłyszeć te słowa i odpowiednio zareagować, co może być tak proste, jak uśmiechanie się i mówienie tego samego, lub wydobycie urządzenia tłumaczącego lub przewodnika i rozpoczęcie komunikacji.
Będąc w kraju, powinieneś również wiedzieć:
- jak powiedzieć, usłyszeć i przeczytać wszystko, co może być miejscem docelowym - nazwą miasta, jeśli do niego podróżujesz, nazwą hotelu, atrakcją, którą chcesz odwiedzić. Jeśli uważasz, że Tour Eiffel odnosi się do wizyty z przewodnikiem, będziesz zdezorientowany lub przepraszam. Dobrze jest także uczyć się na wschodzie, zachodzie, północy i południu, aby uzyskać dodatkowe potwierdzenie, że jedziesz odpowiednim pociągiem lub autobusem
- niektóre liczby. Będziesz ich potrzebować na czas, ceny, trasy autobusowe i tak dalej. Jeśli kraj pisze je inaczej, naucz się tego.
Jeśli nauczyłeś się absolutnie BRAK SŁÓW w lokalnym języku, noś rekwizyty. Mapę, na której wskazujesz, dokąd chcesz się udać, trochę papieru z hotelu z jego nazwiskiem, które możesz pokazać taksówkarzowi, wydruk biletu kolejowego z miejscem docelowym. „Proszę o pomoc” i popychanie papieru w kogoś prawdopodobnie będzie działać. Twój telefon mówi „która platforma jest pociągiem na lotnisko?” może, ale z drugiej strony może nie.
Wyobraź sobie siebie w centrum handlowym, a podchodzi do ciebie nieznajomy. Podają ci telefon i chcą, żebyś go przeczytał, albo naciska przycisk, a ich telefon mówi coś nie gramatycznego głosem robota. Pomógłbyś tym ludziom? Czy miałoby to znaczenie, gdyby rozpoczęła się rozmowa „Witaj, czy możesz mi pomóc? Zgubiłem się”. a potem zaczęła się oferta telefoniczna lub papierowa? Myślę, że tak. Znajomość zaledwie kilkunastu lokalnych słów zrobi ogromną różnicę i nie jest to trudne.
Jeszcze jedno: jeśli możesz w przekonujący sposób powiedzieć znudzonym głosem „nie dziękuję” w miejscowym języku, o wiele mniej będą dręczeni sprzedawcy tchotke i niedoszli kieszonkowcy lub cokolwiek, co wydaje się wisieć wokół większości atrakcji turystycznych. Nauczyłem się tego przez przypadek we Francji. Byłem uprzejmy podupadający w ich własnym języku i za jednym razem, kiedy poślizgnąłem się i użyłem angielskiego, dostałem przerażająco ciężką sprzedaż oraz dużą presję i irytację. Tak się nigdy nie stało z znudzonym Francuzem.