Mam przyjaciela". Tak, dobry początek, wiem, ale szczerze mówiąc, to nie jestem ja!
Zasadniczo on pracuje na sukces projektu przez około 4 lat, trudność jest dług techniczny dogoniła, a on ze znalezieniem to prawie niemożliwe, aby przestał wspierać produkt (szczypanie to i to) i faktycznie przejść z prawdziwego rozwoju.
Podsuwałem różne sugestie, zapisywałem cały swój czas, tworzyłem bilety, nie odpowiadałem na e-maile itp. Problem polega na tym, że wydaje się to jedynie przypomnieniem, że nie robi nic „użytecznego”.
Dług techniczny pojawił się w dużej mierze, ponieważ w pierwszej kolejności duża korzyść dla produktu polegała na przyjmowaniu żądań i połączeń telefonicznych od użytkowników oraz szybkim ich wdrażaniu.
Chciałbym wiedzieć, czy ktoś ma jakieś sugestie, jak wydostać się z tego koleiny, z których duża część zmieniłaby sposób postrzegania użytkowników, aby nie sądzili, że mogą po prostu zadzwonić i oczekiwać, że coś być zrobionym wtedy i tam.
Wszystko to bardzo dobrze mówi lepiej planować, choć rozumiem, że bardzo trudno jest zaplanować rzeczywisty rozwój, biorąc pod uwagę wymagania dotyczące wsparcia i względną presję ze strony użytkowników (patrz wyżej).