(Oryginalnie opublikowany na Przepełnieniu stosu, ale tam zamknięty i bardziej odpowiedni tutaj)
Więc najpierw przeprowadziliśmy wywiad z facetem w sprawie roli technicznej, a on był całkiem niezły. Przed drugim wywiadem przeszukaliśmy go i znaleźliśmy jego stronę MySpace, która, delikatnie mówiąc, może zostać uznana za nieodpowiednią. Dla jasności nie było wątpliwości, że była to jego strona (imię i nazwisko, zdjęcia, pasujące informacje biograficzne itp.).
Treści były całkowicie osobiste i w żaden sposób nie były powiązane z jego umiejętnościami zawodowymi ani postawą.
Czy to sprawiedliwe, gdy rozważasz, czy zaoferować im pracę?
W większości sytuacji moją odpowiedzią na to, co dzieje się w czyimś życiu prywatnym, jest ich własna sprawa. Jednak dla każdego, kto twierdzi (domyślnie lub jawnie), że rozumie Internet i oferowane przez niego możliwości, publikuje rzeczy w sposób, który w oczywisty sposób można odkryć jako istotny błąd w ocenie?
EDYCJA: Wyjaśnienie - w gruncie rzeczy był to dość graficzny komentarz do pornografii (ale, powiedzmy, o charakterze nieakademickim). Tak naprawdę jestem bardziej zainteresowany ogólną koncepcją niż konkretnym incydentem, ponieważ jest to coś, co prawdopodobnie zobaczymy w przyszłości, gdy ludzie będą umieszczać coraz więcej siebie w Internecie.
Moje obawy nie dotyczą przede wszystkim go i tego, co on myśli o takich rzeczach (jest biały, hetero, mężczyzna i ostatnia możliwa ofiara dyskryminacji na tej planecie w tym sensie), a bardziej, w jaki sposób odbija się na firmie, a bardzo proste wyszukiwanie ( w zasadzie jego imię) zwraca te rzeczy i klienci też mogą to robić. Pracujemy w stosunkowo konserwatywnej branży.