Kiedyś przeprowadziłem wywiad w firmie konsultingowej, w której przyszło mi do głowy, że używają produktów typu open source (co jest świetne, intensywnie korzystałem z Hibernacji, JBossa itp.). Jedną rzeczą, która mnie zaskoczyła, było to, że zapytałem, czy podczas pisania aplikacji dla klientów używali OSS na licencji GPL, powiedzieli „Jasne, cały czas! Tak długo, jak klient otrzymuje to, czego chce i jest szczęśliwy”. Teraz nie jestem prawnikiem ani wielkim entuzjastą licencji, ale miałem wrażenie, że używając kodu GPL (powiedzmy, że dołączasz bibliotekę), musisz zwolnić całą aplikację na tej samej licencji. Kiedy zwróciłem na to uwagę, otrzymałem szybką odpowiedź: „Po zakończeniu dajemy klientom cały kod źródłowy, więc to naprawdę nie jest problem”.
Nie chcąc dalej naciskać na kwestię (wywiady nie są miejscem takich argumentów), pozwalam jej się przesuwać. Jednak nadal mnie to niepokoi w związku z tą konkretną praktyką biznesową. Jakie jest oficjalne słowo na kodzie licencjonowanym GPL i jak musi być „otwarte”? Czy musisz to opublikować i powiedzieć: „Moja firma korzystała z tej biblioteki, więc tutaj jest strona, na której możesz pobrać naszą aplikację systemową do zakupów i zamówień, którą budujemy miliony dolarów”. Czy w tej sytuacji firma ma prawo używać kodu GPL bez wiedzy klienta? Czy wystarczy „dać im źródło”?