W czasach samozatrudnienia kiedyś podjąłem mały i raczej dobrze płatny projekt: „System biuletynów”, zgodnie ze specyfikacją.
Wszystko było w porządku, faktury były płacone z każdym osiągniętym kamieniem milowym, byłem szczęśliwym programistą… Dopóki Pan Klient nie zaczął żądać fałszowania nagłówków wiadomości i innych funkcji, które ostatecznie doprowadziły mnie do wniosku, że buduję dość wyrafinowane narzędzie do wysyłania spamu.
Krótko mówiąc: względy finansowe sprawiły, że skończyłem to, co zacząłem. Ubolewam, że do dnia dzisiejszego podjąłem się tej pracy - gdybym miał problem z wyszukaniem nazwy mojego klienta w Google, zostałbym ostrzeżony.
Jakie strategie mogę zastosować, aby uniknąć kodowania rzeczy, których wolałbym nie widzieć w czyichś rękach?