Zajmuję się wyłącznie pracą najemną, więc robię wszystko, co powiedzą mi moi Klienci lub, jeśli mi się to nie podoba, stosuję w mojej umowie „klauzulę ratunkową”.
Mając to na uwadze, większość ludzi doświadczyła dziś pewnego rodzaju „złośliwego oprogramowania”. Dyskutuję z Klientem, w jaki sposób złośliwe oprogramowanie uruchamiane przez błędy przeglądarki itp. Ma takie same prawa i uprawnienia jak konto użytkownika, na którym jest zalogowany (w tym dostęp do poczty e-mail i naciśnięć klawiszy, nie wspominając o zasobach na serwery).
Zwykle pojawia się pytanie: „Dlaczego oprogramowanie antywirusowe nie zajmie się tym?” Następnie mamy rozmowę o „wyścigu zbrojeń” - o tym, w jaki sposób szkodliwi użytkownicy pobierają te same aktualizacje oprogramowania antywirusowego, którym jesteś, i opracowują nowe „sygnatury” itp.
Podsumowując, wyjaśniam, że używam ograniczonych kont użytkowników na wszystkich moich komputerach (i robiłem to od lat).
To wszystko, co zajęło mi przekonanie użytkowników do korzystania z kont o ograniczonej liczbie użytkowników. W kilku przypadkach musiałem najpierw pozwolić użytkownikowi na złośliwe oprogramowanie (co niezmiennie się zdarza), ale ponieważ moje usługi zazwyczaj zawierają bardzo wyraźne wskazanie związane z tym związane koszty, zwykle dzieje się to tylko raz.
Zasadniczo tworzę użytkowników na poziomie „administratora” jako konta lokalne lub konta domeny (wraz z zasadami grup ograniczonych, które faktycznie przyznają „uprawnienia” konta użytkownika), w zależności od liczby komputerów, do których użytkownik potrzebuje dostępu. Dbam o to, aby nie wymieniać go w żadnej grupie używanej przez codzienne konto użytkownika i nie dawać mu dostępu do skrzynki pocztowej Exchange. Chcę, aby konto na poziomie administratora było jak najbardziej bezużyteczne do wszystkiego oprócz instalowania oprogramowania / sterowników na komputerze.
Ta strategia pozwoliła mi zaoszczędzić sporo bólu głowy i zaoszczędzić moim Klientom znaczne pieniądze. Rozmowy, których potrzebujesz, wymagają „umiejętności ludzi”, a bycie kontrahentem z pewnością pomaga, ale z pewnością jest to problem nie do pokonania.