Jeśli aparat ma tylko 1 centralny punkt AF, trudno jest ustawić ostrość na obiekcie znajdującym się poza środkiem (bez ponownego komponowania po autofokusie), więc posiadanie 3 punktów AF wydaje się bardzo przydatne. Podobnie rozumiem zaletę posiadania może 5 lub 9 punktów AF zdarzenia.
Obecnie flagowe lustrzanki cyfrowe mają ogromną liczbę punktów AF. Na przykład Nikon D800 ma 51, Canon 5D Mark III ma 61. Jaka jest z tego zaleta? Czy użycie 51 punktów AF naprawdę zwiększa szansę, że aparat dowie się o mojej intencji i skupi się na moim prawdziwym obiekcie zamiast na czymś innym?