Zrobiłem to zdjęcie kilka miesięcy temu i od tego czasu coś mnie wkurza. Byłem trochę zaskoczony, gdy zobaczyłem obraz i zobaczyłem wyraźne „kule bokeh”. Chodzi o to, że nie zauważyłem niczego takiego, patrząc przez wizjer. Nie zauważyłem żadnych szczególnych refleksów na szkle i na pewno nie widziałem tak zauważalnych dysków światła, jakie można zobaczyć na ostatecznym zdjęciu. Musieli tam być do pewnego stopnia, ale z pewnością nie spodziewałem się, że strzał się powiedzie.
Zastanawiam się, dlaczego tak jest. Szukałem odpowiedzi i znalazłem kilka własnych możliwości:
mikropryzmat filtruje światło w taki sposób, że węższa wiązka światła jest skupiana przez wizjer, dzięki czemu widzisz więcej głębi ostrości niż to, co przechodzi przez migawkę
coś wspólnego z ludzkim okiem, ponieważ tęczówka może zapewnić większą głębię ostrości - twoje oko dalej skupia światło, z pewnością może być interpretowane inaczej niż światło uderzające w płaski czujnik
jasność i kontrast końcowego obrazu mogą nie zgadzać się z tym, co widzieliśmy przez wizjer. W pokoju było dość ciemno, a ujęcie było w 1/60 sekundy, więc być może efekt bokeh jest jaśniejszy na końcowym zdjęciu, niż widziałbym w wizjerze. Może tam było, tylko nie tak widoczne?
Wyobrażam sobie to wszystko, byli tam cały czas, po prostu nie zwracałem uwagi
Czy jest to połączenie tych wszystkich (szczególnie ostatniego)?