Spędziłem dziś dobrą godzinę, rozmyślając nad lazurowymi srokami. Mieliśmy fajnego walca w poprzek parku, rzadko pozwalali mi podejść wystarczająco blisko, aby nawet pomyśleć o strzale. W związku z tym spędziłem długie odcinki (~ 10 minut) z moją lustrzanką Nikon na, ale nie w użyciu.
A potem zacząłem się zastanawiać nad zużyciem energii w takich sytuacjach (włączonym, ale nietkniętym) i jak różny był ten status od wyłączenia , a po jakim czasie sensowne jest wyłączenie aparatu?