( Uwaga: mieszkamy w kraju rozwijającym się z ograniczonymi zasobami weterynaryjnymi )
Nasz roczny perkal domowy o krótkich włosach zaczął mieć coś, co uważaliśmy za przekrwienie klatki piersiowej / infekcję dróg oddechowych kilka dni temu: grzechotanie w klatce piersiowej, świszczący oddech, gwizdanie związane z oddechem, gdy jest podekscytowany, trudności z przełykaniem, wymiotowanie porcji posiłku podczas jedzenia ( knebel wywołany podczas jedzenia). Około trzeciego dnia zabrał ją do weterynarza, który wykonał xray (w załączeniu), aby znaleźć jakąś masę przed klatką piersiową, popychając tchawicę w górę i w górę, powodując prawie jej zamknięcie. (załączony xray)
Weterynarz nie uważa, że jest to infekcja, ponieważ jej kolory są dobre, nie ma kataru, a masa wydaje się bardzo dobrze uformowana. Operacja nie jest bezpośrednią opcją, ponieważ weterynarz nie ma sprzętu do mierzenia, więc otworzyłaby ją „ślepą”, a masa wydaje się znajdować pod żebrami i pod niektórymi naczyniami krwionośnymi. Weterynarz jest gotowy do operacji, jeśli nalegamy, ale nie sądzi, że przeżyje akt bycia poddanym. Weterynarz skomentował, że jeśli jest to guz, jest to bardzo bardzo dziwne jak na tak młodego kota.
Weterynarz dał jej zastrzyk sterydów i antybiotyków (niestety jest to oparte na infekcjach) wczoraj o 15:30, 24 godziny na dobę ... do 21 wieczorem oddychała normalnie, nie sapiąc. Zeszłej nocy wymiotowała, ale dziś rano zjadła śniadanie. Nadal nie mam świszczącego oddechu tego ranka, ale w miarę upływu poranka widać, że oddychanie jest nieco większym wysiłkiem niż zeszłej nocy, a ona woli odpoczywać bardziej niż zeszłej nocy, zakładam, że dzieje się tak, ponieważ sterydy się wyczerpują. Dziś wieczorem zapytam weterynarza, czy jutro rano możemy zrobić kolejny zastrzyk koktajlu, żeby utrzymać tempo, jeśli rzeczywiście jest to spowodowane infekcją. Myślę, że powinniśmy też zrobić krew, aby sprawdzić, czy ciało w ogóle reaguje na infekcję, zanim zaczęliśmy ją na antybiotykach.
Mam teorię (która może być daleka): około 5 miesięcy temu wyskoczyła z naszego balkonu, bojąc się niektórych gości, których mieliśmy w domu. (nie mogliśmy się spodziewać, że podejmie tę decyzję, wybiegła za drzwi i w mgnieniu oka odskoczyła) Nasz balkon znajduje się na jednym piętrze nad ziemią. Po drodze szyja i klatka piersiowa uderzyły w poręcz schodów. W następnych godzinach / dniach wykazywała absolutnie zerowy ból, dyskomfort i obrażenia, a ponieważ jest bardzo nerwowym kotem, postanowiliśmy nie zabierać jej do weterynarza, aby sprawdzić, czy są jakieś wynikające z tego problemy. Czy to możliwe, że fragment kości lub chrząstki w jej klatce piersiowej przemieszcza się i osadza w jakiejkolwiek otaczającej tkance i gromadzi wokół siebie bliznę?
Doceń wszelkie inne pomysły, opinie i sugestie.