Jestem bardzo zdezorientowana i zaniepokojona - moja 13-miesięczna córka budzi się między 1:30 a 3:40 krzycząc i płacząc w swoim łóżeczku. Próbowałem podać jej butelkę mleka, szklankę wody, przytulić ją, kołysać, zakrywać i śpiewać. W tym momencie się martwię. Zaczęło się około dwa miesiące temu i nie przestało być lepsze. Robi sobie dwie drzemki dziennie i idzie spać między 21:00 a 21:30. czy robię coś źle?
Ma trzy posiłki dziennie z kilkoma przekąskami w ciągu dnia, nosi bransoletkę i naszyjnik ząbkującą, pije popijaną filiżankę i pół wody dziennie, gra wesoło i jest w porządku przez cały dzień z minimalnymi napadami złości, chodzimy na spacery , oglądać filmy, czytać książki, przytulać się i bełkotać do siebie czy robię coś źle?
Chcę jak najlepiej dla mojej małej dziewczynki i nie wiem, co teraz dla niej zrobić? Czy to ja, czy to jakiś etap? Czy to normalne, czy powinienem umówić się na wizytę u jej pediatry? Nie wiem co robić i chcę jej w tym pomóc. To mnie stresuje i sprawia, że nie mogę spać.