Przepraszam, że przywołałem stary wątek, ale chciałbym tylko dodać do tego moje osobiste doświadczenia. Krótko mówiąc, niedawno podjąłem praktykę hamowania silnikiem na automatycznym minivanie, a moja skrzynia biegów jest martwa na 100 km. To może być zbieg okoliczności, ale oto długa historia tego, co jest warte:
Podczas jazdy w górę i w dół po Górach Skalistych, rok temu, postanowiłem spróbować hamowania silnikiem podczas zjazdu ze wzniesień. Mówimy o prędkości 40-50 mph na 4. biegu (bieg tuż poniżej mojej OD) i 30-40 mph na 3. biegu. Maksymalnie 3k rpms, zwykle bliżej 2k. Po około 1,5 godziny zrobienia tego w drodze powrotnej zauważyłem wirujący dźwięk. Martwiło mnie to, ale po powrocie do domu i sprawdzeniu płynu przekładniowego wszystko wydawało się w porządku. Uznałem, że jestem po prostu paranoikiem, że dźwięk już tam był i że martwiłem się, że po wypróbowaniu tej nowej rzeczy miałem skłonność myśleć, że zrobiłem coś złego. Ale...
Po około roku częstego robienia tego, nie tylko w górach, ale na czerwonych światłach itp., 3. bieg nagle ma teraz straszną zmianę biegów. Czwarte wydaje się, że zaraz też jedzie. Mechanik przekładni mówi, że płyn wyglądał dobrze i wszystko inne się sprawdza. Mówi, że moje „szpony” wychodzą. Czas na odbudowę transmisji.
Jestem pewien, że nie jest tak rzadkie, że 10-letnia skrzynia biegów z prędkością 100 km mil nagle znika, ale nie mogę nie myśleć, że to właśnie hamowanie silnikiem sprawiło, że tak szybko się stało. To, czy szum był już obecny, pozostanie tajemnicą, ale jestem całkiem pewien, że tak nie było. Nie chcę budzić nieuzasadnionego strachu przed hamowaniem silnikiem, ale powiedzenie „lepiej zużyć część 150 $ niż część 3000 $” jest dla mnie bardzo bliskie.