Mam projekt, nad którym zastanawiałem się od jakiegoś czasu i doszedłem do wniosku, że w pewnym momencie jego rozwoju będę potrzebować oscyloskopu. Okej, nie ma problemu.
Zamiast kupować oscyloskop, zdecydowałem, że chciałbym - przynajmniej - zaprojektować własny i mam nadzieję, że zbuduję wynik. Aby uprościć sprawę, myślę o użyciu Raspberry Pi do wykonywania wszystkich obliczeń i wizualizacji (nie mam ochoty implementować FFT na AVR, dziękuję bardzo).
Im więcej czytam o oscyloskopach, tym bardziej jestem zdezorientowany. Dlaczego oscyloskop nie jest tylko ADC? Gdybym miał zahaczyć coś jak to (z odpowiednią ochroną ponad napięcia i wstępnej amplifikacji) do obiegu na jednym końcu, a odpowiednio zaprogramowanego procesora z drugiej strony, nie byłoby to oscyloskop?
[W przeszłości pracowałem tylko z prostymi obwodami cyfrowymi - jestem głównie teoretycznym informatykiem! - i dlatego próbuję teraz owinąć głowę wokół analogowej elektroniki. Dlatego przepraszam, jeśli odpowiedź na to pytanie jest niezwykle oczywista ...]