Wygląda na to, że wynika to z połączenia złej inżynierii, złego zarządzania i taniej siły roboczej.
Obwody nie zawsze działają zgodnie z oczekiwaniami przy pierwszym zaprojektowaniu. Nawet doświadczeni projektanci czasami popełniają błędy. Zwykle są one łapane w pierwszych prototypach, a następnie płyta odradza się.
Nie wszyscy inżynierowie mają doświadczenie i umiejętności, które pozwalają na poprawne wykonanie obwodu za pierwszym razem, oraz dyscyplinę, aby odpowiednio go przetestować przed rozpoczęciem produkcji.
Połącz to z zarządem, który nie rozumie procesu inżynieryjnego, i młodszym inżynierem zatrudnionym na stanowisku nad jego głową, który nie chce lub nie może przeciwstawić się kierownictwu. To właśnie ci menedżerowie zatrudniają młodszego inżyniera do takiej roli. „W końcu to tylko inżynieria, a wszystkich inżynierów można wymienić na wtyczki, więc równie dobrze mogę wynająć ten tani zaraz po szkole, który nie da mi tego całego badziewia, nie może tego i przetestować”.
Masz 10 000 zaludnionych tablic i ktoś w końcu odkrywa, że ta rzecz oscyluje, gdy pokrętło głośności jest ustawione na 60% i używasz jednego z brodawek ściennych z ostatniej dostawy 5000 właśnie otrzymanych. Twój młodszy inżynier nie rozumie, co się dzieje, ale stwierdza, że brodawki ścienne mieszczą się w zakresie specyfikacji. Teraz masz duży problem, więc wynajmujesz konsultanta, który zajrzy się projektem i naprawi go.
Konsultant kręci głową i mówi, że cały projekt to bałagan. Nie chcesz nowego projektu. W końcu już za to zapłaciłeś. Mówisz konsultantowi, że absolutnie potrzebujesz poprawki do tego projektu. Wymyśla kludge, które widzisz powyżej. Na dalekim wschodzie masz tę samą fabrykę, która sprawiła, że deski je przerobiły. Koszt pracy jest tani, więc jest lepszy niż złomowanie 10000 gotowych desek.
Dobra inżynieria jest droga. Zła inżynieria jest jeszcze droższa.