Jestem nowicjuszem w dziedzinie makroekonomii i próbuję zrozumieć wpływ imigracji (z krajów rozwijających się) na gospodarkę rozwiniętego kraju. W szczególności rozważam efekt, gdy sam naród nie ma pełnego zatrudnienia.
Z tego, co przeczytałem, imigracja jest pozytywną rzeczą dla gospodarki w ogóle. Wzrost zdolności siły roboczej oznacza, że produkcja może wzrosnąć, a tym samym zwiększyć eksport, a tym samym gospodarkę.
Co jednak, jeśli naród nie ma pełnego zatrudnienia? W tym przypadku istnieje już część społeczeństwa (powiedzmy 5%), która jest dostępna do pracy. Sugerowałoby to, że w rzeczywistości nie ma wystarczającej liczby miejsc pracy, a zatem przybywający imigranci również nie będą mieli pracy. Gdyby imigranci podjęli pracę, wówczas zatrudnienie nie byłoby na poziomie 5%. Mimo to wszystkie rozwinięte narody mają co najmniej pewien poziom bezrobocia, jednak imigracja jest nadal korzystna. Dlaczego to?
Moje sugestie są następujące:
Imigranci z krajów rozwijających się chętniej podejmują nieatrakcyjne prace, których obywatele kraju rozwiniętego mogą odmówić. Dlatego, podczas gdy obywatele pozostają bezrobotni i żyją z zasiłków, imigranci podejmą „nowo utworzone” miejsca pracy, które w innym przypadku nie istniałyby, co pobudzi gospodarkę.
5% stopa bezrobocia jest faktycznie spowodowana przez osoby chore / niepełnosprawne / w inny sposób niezdolne do pracy. Dlatego, zakładając, że imigranci są zdolni do pracy, ponownie powstaną nowe miejsca pracy, które w innym przypadku nie istniałyby.
Wyższa imigracja tworzy większą konkurencję o miejsca pracy, powodując obniżenie płac i pozwalając firmom płacić mniej pracownikom. Dlatego firmy krajowe zarabiają więcej pieniędzy, co powoduje wzrost gospodarki.
Czy którakolwiek z tych poprawnych lub uzasadnionych sugestii? Czy są jeszcze jakieś myśli? Dzięki!
Alternatywnie, czy moja hipoteza, że imigracja zazwyczaj pobudza gospodarkę, nie jest prawdą ?!