Mam pralkę ładowaną od przodu Whirlpool (obecnie nie jestem pewien co do modelu - w tej chwili zwalniam z pracy; P). Miesiąc temu zepsuł się pasek przenoszący moment obrotowy. Założyłem go z powrotem i korzystałem z urządzenia przez kilka tygodni. Potem spadło, użyłem go może przez tydzień. Teraz nie pozostanie nawet jeden cykl prania.
Problemem jest, o ile badałem, zrujnowane łożysko lub złamany pająk. Obejrzałem kilka filmów na YouTube i wymyśliłem, jak przeprowadzić naprawę. Problem polega na tym, że całą maszynę trzeba rozebrać prawie do ostatniej śruby.
Nie pytam, jak naprawić maszynę. Moje pytanie brzmi: czy powinienem spędzić czas, próbując to naprawić (mam pewne ograniczone zaplecze techniczne, choć nic szczególnego), czy powinienem wezwać technika i poczekać, aż zadziała, podczas gdy ja nic nie robię, czy powinienem po prostu złomować starego potwora i iść na nowy?