Będę wędrować przez 10 dni, a pożywienie, które otrzymam po drodze, to praktycznie cała skrobia, z <15 g białka dziennie. Zrobiłem to raz i czułem się okropnie. Więc tym razem chcę wziąć własne białko, ale w logistycznie najlepszy sposób.
Normalne jedzenie nie wchodzi w rachubę, nawet suszone mięso wołowe nie narusza 40% białka, a ja nie chcę znieść tak niskiej gęstości przez kilka dni. Batony białkowe znajdują się w obszarze szarpnięć. Więc moim składnikiem wydaje się być białko w proszku używane do shake'ów treningowych (82% białka). Nie chcę brać proszku takim, jakim jest, ponieważ trudno jest poradzić sobie na drodze.
Chcę zrobić własne batony proteinowe z tym proszkiem, ale o znacznie większej gęstości niż te kupowane w sklepie. Chcę to zmieszać z najmniejszą możliwą ilością kleju. Wynik końcowy powinien
- nie stanowią zagrożenia rozlaniem (brak płynu lub proszku)
- nie potrzebuję specjalnych przyborów do jedzenia
- mają długi (co najmniej 2 tygodnie) okres trwałości w plecaku przy silnym świetle słonecznym
- najlepiej nie wymaga specjalnego opakowania (więc nie jest zbyt lepkie, ale można to rozluźnić, jeśli roztwór spełnia inne kryteria)
- nie wymagam żadnego specjalnego sprzętu do produkcji (nie mam odwadniacza lub takiego)
- nie powoduj, że krztuszę się (nie nalegam na przyjemny smak, ale powinienem być w stanie go znieść)
- mają naprawdę wysoką gęstość białka, w najlepszym przypadku ponad 70% (nie ma innych kryteriów żywieniowych; nie martwi mnie duża ilość węglowodanów, liczby E lub brak innych niezbędnych składników odżywczych)
- może być dogodnie pakowany jako pojedyncze porcje (może 30 g białka na porcję)
Nie ma problemu, jeśli zawartość jest tak skoncentrowana w smaku i suchej masie, że muszę wypić z niej pół butelki wody.
Jakieś pomysły, jakie składniki i techniki można zastosować do rozwiązania, które jest najbliższe spełnieniu powyższych kryteriów?