Zauważyłem, że wielu dojeżdżających do pracy zatrzymuje się na światłach, ale jedzie, zanim światło zmieni kolor na zielony. Zaczynają jeździć, gdy tylko światło w kierunku przecięcia zmieni kolor na czerwony. Zazwyczaj denerwuję się i zakładam, że może to tylko wzmocnić negatywne opinie kierowców, ale podejrzewałem, że musi istnieć jakiś ważny powód wczesnego startu.
Jest to osobna kwestia niż zatrzymanie się w Idaho na cichym skrzyżowaniu lub rażące włączenie czerwonego światła. W przypadku toczenia się przystanków i rażącego biegu istnieje znaczna oszczędność wysiłku wynikająca z niezupełnego zatrzymania, a także zrozumiały, choć niekoniecznie uzasadniony, kompromis między wydajnością a legalnością.
Wydaje się, że nie ma takiego samego kompromisu w przypadku wczesnych startów na światłach. W tym przypadku zaoszczędzony czas to tylko dwie sekundy i nie ma zapisanego wysiłku (ponieważ już całkowicie się zatrzymali).
Widziałem tyle osób, które to robią, ale jestem pewien, że za wczesnym początkiem musi kryć się logika. Czy osoby dojeżdżające do pracy naprawdę desperacko chcą zaoszczędzić dwie sekundy, czy jest (jak podejrzewam) jakiś głębszy powód do szybkiego startu na światłach? Czy takie zachowanie po prostu szkodzi relacjom z kierowcami, czy też istnieją korzyści w zakresie bezpieczeństwa, które sprawiają, że należy to zepchnąć do legalizacji (tak jak w przypadku zatrzymania Idaho)?